środa, 16 października 2019

Kwiaty

Przylegli do tego świata zawsze umierają zbyt młodo.
Kwiaty, które są szczęśliwe przed i po zerwaniu, będą żyły zawsze.

środa, 21 sierpnia 2019


Idę sam przez drogę ciemną jak sumienia polskich rodzin,
Wśród kulawych ślepców bez kul, tłumaczących jak się chodzi.


wtorek, 20 sierpnia 2019

Dramat

Lubię patrzeć na ludzi w tramwajach i wybierać tych, którzy mają dobre, filmowe twarze. Niekoniecznie ładne. Wyobrażam ich sobie grających w filmach, często w psychologicznych dramatach, przewlekłych scenach milczenia w komunikacji miejskiej, przeżywając najdłuższe monologi w ich głowach. Gdyby tylko posiadali w sobie odrobinę więcej samoświadomości, artystycznej, melancholijnej cząstki... Na twarzach naszego społeczeństwa rozgrywają się doskonałe dramaty.

czwartek, 15 sierpnia 2019

Wir

Cały ten ludzki świat jest subiekcją, ciągłym spadaniem w wirze ludzkich spraw, schematów, urojeń, naszym celem jest zbieranie po drodze coraz większej ilości informacji, wyciągając wnioski, zmieniając wraz z wiekiem perspektywę, przekonania, by w końcowym etapie rozwoju zrozumieć, że wszystko jest ulotne. Dlaczego akurat spadanie? W tym przypadku użycie tego określenia nie ma zabarwienia negatywnego. Ma ono na celu zobrazowanie stopniowego wkraczania w głąb siebie i poszerzania świadomości paradoksu, jakim są przekonania. Kluczową kwestią jest to, czy chcemy z tego wiru wypaść, czy będziemy całe życie kręcić się bez jakiejkolwiek kontroli lub z iluzją jej posiadania. Prawdziwą mądrością jest nie wierzyć w nic i nie mieć żadnej pewności, w końcu nasze widzenia są jedynie zamkami na piasku.



czwartek, 4 lipca 2019

Wyobraźcie sobie, że są na świecie ludzie, którzy za wszelką cenę chcieliby się tu urodzić raz jeszcze.

niedziela, 23 czerwca 2019

Egoizm

Zauważyłaś, że człowiek pisząc do kogoś, że wszystko będzie dobrze, podświadomie kieruje te słowa do samego siebie, chcąc się w jakiś sposób podbudować?
Człowiek jest egoistą bardziej niż nam się wydaje.
Prawie we wszystkim, co robi.
Na pewno zauważyłaś.
Nawet rozmawiając z kimś kieruje rozmowę w taki sposób, żeby usłyszeć daną odpowiedź, która go w czymś zapewni, jakby rozmawiając z samym sobą.
Jakieś to smutne.
Jakby mimo wszystko był we wszystkim sam a inni byli na dłuższą perspektywę tylko narzędziem.
I raz na sto lat pojawia się człowiek, który ma w sobie na tyle ogromną moc, że porusza nas i sprawia, że czujemy zakłopotanie, zaskoczenie, jakieś emocje, w końcu.
Skoro jako jeden z niewielu na ziemi wyrzuca nas na wody, których nie znamy, daje poczucie nowych doświadczeń a nie jedynie monologów, sprawia, że uzależniamy się od niego jak od najlepszego narkotyku.
A zjazd po takich narkotykach boli najbardziej.
Gdy zdajesz sobie z tego sprawę po kilku doświadczeniach i nie wchodzisz we wszystko jak licealny amator dragów, który pragnie wszystkiego co kopie, sama nie wiesz, czy chcesz jeszcze kiedykolwiek to poczuć.
A z drugiej strony nie chcesz już nigdy nie poczuć niczego. Wybór jest dość tragiczny.
Chyba w tego słowa znaczeniu jestem z natury ćpunem, chyba nie potrafię inaczej, bo nie czuć nic jest równoznaczne z niebytem, więc każda godzina, dzień, tydzień, miesiąc, rok, jest bezużyteczny i nie czuję jakiejkolwiek przyjemności z robienia czegokolwiek. Nawet spotykając się ze znajomymi, w końcu pojawia się chwila, w której zatrzymuję się w swoim bycie, przestając słyszeć kogokolwiek wokół, wszystko staje się tłem, przestaję się śmiać, mówić, wszystko gaśnie jak po zakończeniu sceny w teatrze i brutalnie zdaję sobie sprawę, że nie czuję kompletnie nikogo i nic nie jest ważne, nie porusza ani ułamka mnie.

Potrzebuję idealnego narkotyku.


wtorek, 14 maja 2019

AiC

Po tylu latach od zakochania się w grunge'u, wyjątkowe ciarki zostały mi chyba tylko przy słuchaniu Alice in Chains, nigdy nie znudzi mi się wokal Layna, czysta perfekcja, czysty smutek, czysta nienawiść i miłość w jednym. Idealne połączenie z brzmieniem gitar. Nieziemskie umiejętności. Uczucia.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Progres ponad wszystko


Jeśli odrzuciłeś drogę do spełnienia wewnętrznych idei na rzecz wygody, umarłeś. Strach przed ryzykiem nie powinien trzymać Cię w miejscu, bo tylko nieznane drogi i trudności sprawiają progres. Chyba chodzi o to, by życie upokorzyło Cię do tego stopnia, by zauważyć, że jesteś szaleńcem, który nadal nie ma dość. Wtedy odpuszcza i wygrywasz.

wtorek, 5 marca 2019

Moralność

Tę moją moralność można by porównać do plastikowych butelek rzuconych w śnieg, z nadzieją idioty, że nigdy się z niego nie wynurzą.

środa, 27 lutego 2019

Gdyby

 Chcielibyście zobaczyć z boku, może gdzieś na ekranie, jak wyglądałoby teraz wasze życie, gdybyście w pewnych momentach (najczęściej w dzieciństwie) nie przerwali swoich pasji i zainteresowań, tylko szli na 100 % w ogień niezależnie od ceny?

Ja czasami chciałbym, ale obawiam się, że bym się załamał z powodu tego, jak bardzo spieprzyłem, bo może byłem bliżej niż mi się wydaje.

 Co was tak bardzo zniechęciło do tej aktywności w stronę rozwoju? Mnie w dużej mierze pieniądze, bo ilekroć zaczynałem za młodziaka jakiś trening sztuk walki, najczęściej kończył się jakoś po miesiącu, dwóch, rodzice że smutkiem w oczach próbowali małemu brzdącowi wytłumaczyć, że nie będą w stanie pokryć kosztów treningu. W zasadzie to do tego przywykłem w pewnym momencie.

 Najciekawsza z tego wszystkiego była rezygnacja z uczęszczania na trening krav-magi, bo miałem bardzo sympatyczną grupę, brakowało mi kogoś do pary ale mimo wszystko bawiłem się dobrze i jakieś tam podstawowe testy robione przez trenerów przeszedłem. Niestety ta pasja kosztowała trochę i kiedy zobaczyłem, że rodzice chcą zaangażować babcię w płacenie miesięcznej sumy za szkolenie, jakoś mi się zrobiło przykro i powiedziałem im, że w sumie to nudny ten trening i "i tak chciałem zrezygnować". No cóż, nie chciałem..

 Za to najbardziej niezrozumianą decyzją w moim życiu była rezygnacja z piłki nożnej, bo uczęszczałem do klubu najlepszego w mieście, na treningach była super atmosfera, każda podróż autokarem na turniej była genialną przygodą (sam fakt, że mnie na turnieje wybierali) a każdy turniej to było poznawanie nowych kumpli. Za każdym, dosłownie każdym razem znalazł się genialny dzieciak z innej drużyny, który w przerwie między naszymi meczami pokazywał nam swoje magiczne triki, które my, stojący w kółku, próbowaliśmy powtórzyć, ale każdy z nas miał w zanadrzu coś, czego nikt inny nie był w stanie powtórzyć. Świetna sprawa mimo stresu, który odczuwał młody, skryty w sobie chłopaczek. Myślę, że do tego rodzaju stresu byłem w stanie się przyzwyczaić. 

Jednym z najpiękniejszych momentów tego okresu był turniej zorganizowany w naszym mieście, na zasadach zupełnie innych niż posiadają klasyczne turnieje piłkarskie. Tym razem boisko było mniejsze, możecie sobie pewnie wyobrazić takie śmieszne, kauczukowe boiska, te było jakby brązowe. Były mniejsze od normalnych "zielonych" boisk. Zasady były takie, że jedna osoba z najstarszej grupy losuje chłopaków z młodszych grup i jest stawiana w roli lidera. Takie drużyny później mierzą się że sobą na boisku. W tym przypadku ja byłem jednym z liderów. Znacie ten mecz, jeden na sto, w którym naciskacie jakby "guzik" do rozpierduchy i układacie towarzycho jak chcecie? Otóż mi się zdarzyło, że cały turniej grałem tak, jakbym ten guzik miał naciśnięty i młody, jak dotąd jeden z najbardziej nieśmiałych w grupie, miał swoje piękne pięć minut. To było w końcowym etapie mojej "kariery" piłkarskiej i nie mam pojęcia dlaczego to wszystko rzuciłem od tak. To nie była nawet przemyślana decyzja. Jakby dziecko rzuciło w kąt zabawkę i już nigdy do niej nie wracało. Może się wypaliłem? Nie wiem, ale teraz czuję, że to był dopiero początek pięknego rozwoju a w tym momencie dałem sobie spokój. Teraz wydaje mi się to głupie ale z jakiegoś powodu to zrobiłem. Tyle, że już dawno nie pamiętam z jakiego. 


Jestem Piotr, mam 21 lat i czuję, jakby wszystko co piękne, było już za mną. 






czwartek, 7 lutego 2019

Pościel

Już wiem, że pościel u babci pachniała pustką, bo pościel w moim pokoju pachnie tak samo, odkąd opuściłem rodzinny dom.

środa, 30 stycznia 2019

Piękne idee

Tam, gdzie kończy się ostatnia, ekstremalnie nagięta granica moralności, tam powstają piękne, utopijne idee, które pozwalają do czasu usprawiedliwiać nasze wewnętrzne potwory.

wtorek, 15 stycznia 2019

Chorągiewka

Jestem jak szmaciana chorągiewka na wietrze, niestabilna, popychana raz to w jedną stronę, raz w drugą, przez nic nie znaczące na pozór słowa i w tym chwiejnym tańcu udaję, że posiadam pewność siebie. Jakież to musi być żałosne.