czwartek, 24 listopada 2016

Nikt tak pięknie nie tańczy

   Bezapelacyjnie świat dąży do tego, by zautomatyzować każdy aspekt naszego życia. Automatyzacja już dawno objęła swoimi rozłożystymi ramionami - wydawać by się mogło - najbardziej manualną dziedzinę ludzkiego życia, jaką jest sztuka. Wiemy bowiem, że nie przychodzi ona od tak, bezmyślnie. Zanim nazwiemy coś sztuką, musimy odrobinę popracować naszymi umysłami i jak kto woli (zdecydowanie ja) - duszą. Pierwotnie twór artystyczny powinien zostać przerzuty i zmięty przez różnorakie rejony naszego wnętrza, by poruszał on treści, które chcielibyśmy przekazać światu, mniej lub bardziej pośrednio, lub powinien ukazywać dany podmiot z perspektywy, którą chcielibyśmy podzielić się z otoczeniem, bo przecież tak ciężko nam wyjść z siebie i spojrzeć na coś oczami innych osób. Inspiracją naszych utworów może być podmiot, który już nie raz gościł na papierach artystów. Ważny jest sposób przedstawienia, który różni się od pozostałych - to wyodrębnia nasz własny, unikatowy sposób widzenia. W dodatku liczy się technika, przy której nie wystarczą obojętne ruchy naszych mięśni. Chociaż z tym także bywa różnie. W historii sztuki pojawiali się artyści, którzy starali się utrzeć nosa krytykom oddając przypadkowe ruchy pędzlem na płótno, po czym promując swoje dzieła na rewelacje nurtów współczesnych. Ta "sztuka" udała się pewnemu szwedzkiemu dziennikarzowi, niejakiemu Ake Axelssonowi, który w 1964 roku dzięki znajomościom z organizatorami wystaw dzieł malarskich zachwycił malowidłami Pana Pierr'a Brassau (w rzeczywistości były to bohomazy szympansa) najbardziej uznanych krytyków sztuki. Pomijając takie nieporozumienia, sztuka bez wątpliwości nie należy do niczego łatwego. Co nie znaczy, że musimy tworzyć ją gołymi rękami.
 
   Rok 1839 uznaje się za właściwą datę wynalezienia fotografii. Od tej pory przedstawianie tego, co widzimy zostało znacznie ułatwione, jednak nie sposób wszystko nazwać sztuką, gdy fotografie pojawiają się w internecie jak grzyby po deszczu. Może sztuka tkwi w umiejętności ukazania tego, co jest nieosiągalne? Tak, jak niegdyś zdjęcia wydawały się być czystą, niemożliwą magią, tak teraz jako magia tlą się nam obrazy z naszej głowy i snów. Wiele osób chciałoby wynaleźć maszynę, która podobnie jak aparat wykonuje zrzuty, jednak tym razem miałyby to być zrzuty z naszych wyobraźni i snów. Na pierwszy rzut oka brzmi interesująco i niemożliwie. Ale czy po czasie nie zbrzydłoby to nam podobnie jak fotografie, które są już wszędzie? Dlatego tak bardzo szanujmy dzieła malarskie, które są swoistym mechanizmem wywoływania tworów wyobraźni na papier i przychodzą ze znacznie większym trudem niż zdjęcia wywoływane aparatem. Zawsze odnoszę wrażenie, że najróżniejsze barwy i ruchy pędzla zauważane na materiale są prawdziwą manifestacją tańca duszy i naszych najgłębszych uczuć. To tak, jakbym mógł dotknąć wszystkich emocji artysty, które towarzyszą mu przy tworzeniu. To samo tyczy się  nacisku ołówka na papier. Może to naiwne, ale malowidła i rysunki (generalnie rzecz biorąc manualne utwory) docierają do mnie bardzo mocno, pobudzając najtrudniejsze do osiągnięcia emocje, jakimi są miłość, radość, satysfakcja a nawet euforia ze względu na to, że jestem i mogę na takie piękne utwory patrzeć, a euforia ta przychodzi naprawdę bardzo, bardzo rzadko, bowiem ciężko jest jej, samotnej wypłynąć na wierzch spod tak ciężkich i nieprzyjemnie lepkich, negatywnych emocji, będąc tak drobnym, lekkim i ulotnym bardziej niż piasek przez palce uczuciem.
 
   Z tego powodu zawsze będę uważał obrazy malowane za coś, co pochodzi z głębszego, niesamowicie trudniej dostępnego źródła niż umysł. I tym bardziej zawsze będę czuł niezmierny respekt do osób, które potrafią wyrzucić z siebie (i to w jaki niesamowity sposób!) te wszystkie piękne emocje i barwy duszy, być może aury, w tym świecie, w którym promowane jest odrzucenie uczuć i stan wszechobecnej apatii, czyli innymi słowy śmierci za życia. Czasami można odnieść wrażenie, że tylko wy artyści żyjecie, pośród martwych tłumów imitujących ludzkość. A jakaż to radość mieć w pobliżu kogoś, kto tworzy taką magię? Bezcenna.

https://www.facebook.com/lenessisart

niedziela, 13 listopada 2016

Chciałbym coś więcej powiedzieć

Kolejna jesień. Kolejny rok. Kolejna próba utrwalenia w pamięci, że czas jest tylko koncepcją powstałą przez umysł, nie wychodzącą poza jego granice, za którymi jawi się najczystsza rzeczywistość. Także walczę kolejny rok, kręcąc się jakby jedynie wokół własnej osi, nie robiąc ni kroku wprzód, ni kroku wstecz. Ale dobrze pamiętam notatkę sprzed roku. Pamiętam zwątpienie. Dziś jest nieco inaczej. Myślę, że czuję się lepiej. Że niosę w sobie ponownie nadzieję, która zawsze mnie zaskakuje swoim nadejściem nie wiadomo skąd. Z resztą mój żal i ból serca też zwykle pojawia się bezpodstawnie. I wiesz, to chyba tradycja, że co roku, w tym chłodnym okresie zaczynam nieco intensywnej przypominać sobie o przeszłości. Oczywiście zdaję sobie sprawę ze szkodliwości danego czynu, ale szczerze mówiąc nie mam zamiaru się za to karcić. Wszystko jest przecież w porządku, wszystko jest bowiem na właściwym miejscu - ta monotonia, która niegdyś sprawiała mi niemałe cierpienie, dziś wznieca delikatny promyk sentymentu. A ja cenie sobie sentymentalność. Uznajmy to za naszą rozmowę. To nie tak, że nie rozmawiamy już wcale. Owszem, przeprowadzamy raz na jakiś czas rozmowy, ale ta będzie nieco inna. To będzie bezpieczne stąpanie po bardzo, bardzo cienkim lodzie, po którym nawet już nie próbuję stąpać w "realnym" kontrakcie z twoją osobą. Nie próbuję, bo jak niczego innego boję się twojej ciszy i obojętności. To nie moja słabość - to rozsądek i powinność priorytetowa. Inaczej po prostu nie można. Zatem przekraczając już boleśnie granicę zdrowego rozsądku - nie mam zamiaru zagłębiać się w szczegóły moich rozmyślań. Myślę, że z wiadomych przyczyn. Jestem głupi, ale nie aż tak. Po prostu miło mi Cię wspominać, bardzo miło mi pamiętać, że kiedyś dotknąłem nieba i miałem do czynienia z aniołem. Chciałbym, żebyś wiedziała, że to nie jest idealizowanie. Za każdym razem, gdy sobie o Tobie przypominam, widzę anioła. Nikt jak Ty nie był tak dobroduszny, tak niewinny, pozytywny i dający nadzieję samym spojrzeniem. Jedną z mych największych obaw dotyczących przyszłości jest to, że żaden anioł nie zawita ponownie do mojego świata, że świat jest bezpowrotnie skażony, bo już wiem, że przyciągamy to, na co zasłużyliśmy. Dlatego tak bardzo chciałbym wyzbyć się z mojej osoby wszystkiego, co negatywne. Chcę, żebyś była świadoma, że bardzo się staram. Nigdy nie przestanę wierzyć, że można być na tym świecie aniołem, bo Ty jesteś na to żywym dowodem. Wracając do tego, co chciałbym Ci powiedzieć. Po prostu chciałbym w końcu uciec od tego, że coś nas nieubłaganie goni, usiąść w spokoju gdzieś naprzeciwko twojej osoby i nie brać dłużej pod uwagę wskazówek zegara. Po prostu chciałbym usłyszeć, co u Ciebie i być pewnym, że mówisz prawdę. Najszczerszą prawdę. Wiedzieć, jak się czujesz. I chyba niczego więcej nie byłoby mi trzeba. Tylko odrobiny tak zapomnianej normalności... Całkiem prawdopodobne, że jedyne, co sprawia mi w tym wszystkim ból to nie wspomnienia, lecz obawa przed tym, że do tej normalności nie wrócę już nigdy. Dziękuję za wszystko.



piątek, 11 listopada 2016

Jestem z papieru

Jestem z papieru.
Kiedyś bielszego, równiejszego,
I pustego przy tym.
Jestem z papieru.
Dziś już jestem nieco pomięty
I rogi me skrzywione.
Na to się mówi potocznie psychika.
I nie dziwi mnie to wcale,
Gdy po tylu latach widzę,
Że rwę się na strzępki.
Bo papier próbuje być drzewem.
I choć z drzewa on powstał,
Ta sztuka nigdy się nie udaje.
Więc odchodzą ze mnie strzępki.
I dobrze mi z tym,
Bo więcej jakby powietrza
Przeze mnie przechodzi.
Dopóki nie będę już w stanie
Pozbierać swych kawałków -
Ten ostatni raz.

Jestem z papieru.
Cały w dekoracji zdań.
W plamach od nadmiaru tuszu,
Który wyciekał kroplami
Znacznie intensywnej
Przy nagłym cierpieniu.
Zupełnie nieświadomie.
Przyciskając mocniej pióro
Przez nieznaczące nerwy,
Powstają nie raz we mnie szramy.
Napisz na mnie co zechcesz,
Zawsze znajdę tu puste miejsce.
Tylko najpierw przeczytaj ze mnie,
Że nie umiem być tylko teraz.
Nie potrafię wymazać z siebie dawnych,
Choć nieaktualnych słów,
Starych i błędnych przekonań,
Których teraz mógłbym nie ścierpieć.
Bo bez nich nie byłoby mnie,
A bez Ciebie mazałbym się dalej.


sobota, 5 listopada 2016